- Przysięgam że jeśli jeszcze raz zrobisz coś takiego, ja... ja... - zrobił pauzę, objął moje ramiona swoją ręką. Wziął głęboki oddech zanim kontynuował. - Nie chcę wiedzieć co mógłbym zrobić.
- Jeśli nie krzyczałbyś tak na mnie to bym nie uciekła. - zażartowałam. - Naprawdę muszę zobaczyć moją mamę. Ona miała atak serca, Harry. Nie mam pojęcia jak ona się teraz czuje.
- Atak serca? - zmarszczył brwi.
- Tak, mówiłam ci. Ale byłeś zajęty byciem złym na mnie, więc nie usłyszałeś. - spojrzałam przed siebie, przerywając nasz kontakt wzrokowy. Wciąż byłam zła na niego, a to było silniejsze niż moja wdzięczność.
- Po prostu nie mogłem uwierzyć ze wpuściłaś tego gościa. Mówiłem ci że nie lubię obcych przychodzących do mojego domu. - powiedział - On jest twoim chłopakiem?
- Czy to ważne? - odparłam. Jak mógł o tym myśleć, gdy teraz działy się gorsze rzeczy? - Mimo ryzyka przebył całą tą drogę by powiedzieć mi o mojej mamie.
- Zabiorę cię do twojej mamy. - powiedział i okrył mnie czarną kurtką. Nie powiedziałam mu o tym że byłam ścigana przez tą grupę, nie powiedziałam też o tej dziewczynie która go znała. To mogłoby tylko zwiększyć jego rozpacz. On był już zbyt zmęczony tym wszystkim. Wiedziałam że robiąc rzeczy które mnie raniły, tak na prawdę robił to by mnie chronić. Nie chciałam niczego oprócz tego by zabrał mnie do mojej mamy.
- Jest w szpitalu świętego Johna. - poinformowałam go.
- To długa droga. Jesteśmy bardzo daleko. - powiedział gdy włączył silnik samochodu. - Poszłaś w złą stronę. Twoje wyczucie kierunku jest tak okropne, że aż śmieszne. - uśmiechnął się.
Uśmiechnęłam się przez jego uwagę, ale też by odwzajemnić jego uśmiech. Gdy ruszyliśmy, deszcz znowu przeistoczył się w mżawkę. Oparłam się o fotel, w końcu poczułam się bezpieczna, moje oczy zaczęły się powoli zamykać.
Samochód zaczął się trząść gdy wjechaliśmy na tą niebezpieczną drogę. To było ostatnie miejsce gdzie powinien być Mercedes. Wyglądało na to że Harry też to sobie uświadomił, ponieważ miał niespokojny wyraz twarzy. Wiedziałam że jego miłości do samochodów nie można było porównać do niczego innego.
Chwilę później zatrzymaliśmy się a ja otworzyłam oczy. Nie mógł dłużej pozwolić na to by jego Mercedes przechodził przez coś tak okropnego. Wyszedł z auta i schylił się. Lekki deszcz mu nie przeszkadzał. Nie byłam już taka senna gdy usiadłam prosto i podniosłam głowę by zobaczyć co robi Harry.
- Złapałem gumę. - powiedział do mnie. - W oponie utknął kawałek metalu.
Wszystkie moje nadzieje zniknęły, westchnęłam. Byłam pewna że to przeze mnie. Miałam taki okres w życiu, jakbym miała na sobie jakąś klątwę rzuconą przez kogoś kto mnie nienawidzi. Harry wszedł do auta i zatrzasnął drzwi. Wyglądał na zirytowanego, tak samo jak ja.
- Nienawidzisz mnie? - zapytał. Nie spodziewałam się tego.
- Co?
- Słuchaj, ja po prostu spędziłem cały dzień w miejscu w którym nie mogłem wytrzymać ale musiałem po to by wydostać cię z tego bałaganu. A gdy wróciłem ty stałaś z jakimś chłopakiem na moim podwórzu. - szarpnął kolano do góry i uderzył nim kierownicę. - A teraz to. - wyszeptał do siebie.
- Ty... co?
- Słyszałaś mnie. - powiedział zanim schował swoją twarz w dłoniach. Jęknął. - Przepraszam. Ja....
- Naprawdę to zrobiłeś? - nie mogłam uwierzyć własnym uszom.
Westchnął.
- Nie musisz już się tym wszystkim przejmować, Lia. Jesteś...wolna.
- M-myślałam że kontrakt nie może być już zmieniony...
- Mój tata jest pierdolonym kłamcą. Nie wierz w rzeczy w które mówi. - powiedział zanim sięgnął po coś na tylne siedzenie, jego dłonie czegoś szukały.
- N-nie wiem co powiedzieć. - wymruczałam, naprawdę nie wiedząc co powiedzieć.
Harry wrócił na swoje miejsce, trzymając czerwone pudełeczko w swoich dłoniach.
- Kupiłem to dla ciebie. - przez chwilę patrzył na mały obiekt, zanim podał go mnie. - Proszę.
Powoli wzięłam pudełeczko w dłonie, byłam ostrożna ale i zdezorientowana. Spojrzałam na niego, zanim rozwiązałam wstążeczkę która była wokół niego. Gdy otworzyłam wieczko szeroko otworzyłam usta patrząc z niedowierzaniem na obiekt znajdujący się w środku. Nie wiedziałam co to miało znaczyć.
Chwyciłam naszyjnik pokryty diamentami w swoje dłonie. Łańcuszek w mojej dłoni wyglądał tak samo olśniewająco jak w momencie gdy znajdował się na małej poduszeczce w pudełeczku. Mój brzuch zaczął pulsować gdy domyśliłam się że to była najdroższa rzecz jaką kiedykolwiek trzymałam.
- Harry... - wymamrotałam, mój głos był delikatniejszy niż tego chciałam.
- Wiem że pewnie nie będziesz chciała sobie przypominać o tym wszystkim ale.... Nie chcę byś zapomniała o mnie. - powiedział cicho. Jego słowa załatały dziurę wydrążoną w moim sercu.
- Nie mogę tego przyjąć. - ostrożnie włożyłam naszyjnik do pudełeczka. Harry zmarszczył brwi. - Jeśli chcesz mi coś dać, daj mi obraz który namalowałeś. Ten przedstawiający mnie.
Harry zmrużył oczy na moją odpowiedź.
- Więc widziałaś to.
Przytaknęłam zamykając pudełeczko.
- Jesteś utalentowany. - skomplementowałam go.
Jego rysy rozjaśniły się, mały uśmiech tworzył się na jego ustach.
- Naprawdę tak myślisz?
- Zdecydowanie. Nie powinieneś go zmarnować. Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?
- Nie wiem. Nikogo to nie obchodzi. Nie wiedziałem że chciałabyś wiedzieć. - wzruszył ramionami. - Nie jestem chory czy coś takiego, nie mam też żadnej dziwnej obsesji na twoim punkcie. Po prostu jest w tobie coś takiego co sprawiło że zachciałem cię namalować.
Przez chwilę patrzyliśmy się na siebie. Czułam jak w środku się rozpadam. Kawałek, po kawałku. Ból zwiększał się z każdą chwilą.
- Dziękuję, Harry. - spróbowałam powiedzieć, ale mój głos ugrzązł mi w gardle.
- Zabija mnie to gdy widzę cię smutną. - chwycił mój podbródek, jego kciuk pocierał moją dolną wargę.
Jeśli chciałby, mógłby wszystko zmienić i sprawić że byłabym najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Nie chciałam odchodzić. Potrzebowałam go. Kochałam go. Moja podświadomość skarciła mnie, okrutny głos krzyczał w mojej głowie. Ale nie mogłam kontrolować moich uczuć.
Harry oparł się o fotel.
- Na ulicy Gurney jest motel. Kilka minut stąd, jeśli pójdziemy. Nie jest to najczystsze miejsce ale możemy tam zostać na noc.
_____________________________________________________________________
Nie mieliśmy wyboru, musieliśmy opuścić samochód. Harry zaparkował go obok czarnego auta mając nadzieję że nie przyciągnie on niczyjej uwagi aż do rana. Pogoda lekko się uspokoiła ale wiatr wciąż wiał. Plany by zobaczyć moją mamę znów zostały zniszczone.
Harry trzymał mnie za rękę przez całą drogę, ponieważ nie ufał ludziom w tej części miasta i chciał mnie mieć blisko siebie. Nie byłam dzieckiem i potrafiłam o siebie zadbać, ale postanowiłam nie pogarszać dzisiejszej sytuacji.
Po krótkim spacerze trafiliśmy do motelu. Zadzwonił dzwonek gdy weszliśmy do środka. Wszyscy w holu patrzyli się na nas tak jakby nigdy w życiu nie widzieli prawdziwych ludzi. Skąpo ubrana kobieta krążyła wokół jakiegoś faceta, zobaczyłam też dziewczynę, prawdopodobnie młodszą ode mnie, która szła z facetem, 2 razy starszym od niej, na górę. To był motel czy jedno z miejsc dla Baby Dolls?
- Nie patrz na nich. - ostrzegł mnie Harry, mocniej chwytając moją dłoń gdy podeszliśmy do recepcji.
- Co mogę dla ciebie zrobić? - chuda kobieta skierowała swój wzrok na Harry'ego.
- Pokój dla dwojga. - odpowiedział stanowczo. Dwa osobne pokoje byłyby lepsze ale oceniając wyraz twarzy Harry'ego, myślę że nie byłyby szczęśliwy gdybym się sprzeciwiła.
- Nie widziałam cię tu wcześniej. - mówiła żując gumę, to było irytujące.
- Masz dla nas pokój czy nie? - widać że działała także na nerwy Harry'ego.
- Wyluzuj przystojniaczku. - powiedziała namiętnym tonem, po czym sięgnęła po klucze i podała je nam. - Pokój 78.
Harry zabrał jej je, po czym poszliśmy na górę. Stanęliśmy w słabo oświetlonym korytarzu który przypominał mi o miejscu gdzie był Richard. Mentalnie się skuliłam gdy przypomniałam sobie jak byłam tam traktowana.
- Wszystko dobrze? - zapytał Harry, gdy w końcu znaleźliśmy drzwi z numerem 78. Przytaknęłam gdy otworzył drzwi. Weszłam do środka i zdjęłam swoje buty.
- Nie wyglądasz najlepiej. - powiedział zamykając drzwi.
- Moja mama...- przegryzłam dolną wargę. Poczułam łzy w moim gardle.
Harry patrzył na mnie. Współczucie pojawiło się w jego oczach.
- Masz. - wyciągnął swój telefon i podał go mi. - Wiem że numer twojej rodziny został zmieniony ale na pewno pamiętasz jakiś inny numer.
- Darren. - przypomniałam sobie. Harry zmarszczył brwi gdy usłyszał jego imię. Wsunęłam dłoń do kieszeni moich jeansów, wizytówka wciąż tam była. Wyciągnęłam ją na wierzch i wyprostowałam. Była mokra ale teraz już wyschła. Liczby nie były zamazane. Wzięłam telefon i wystukałam na nim numer.
- Dzwonisz do Darrena? - Harry zapytał gdy zdjął swoją kurtkę.
- Nie, on dał mi tą wizytówkę. To numer na oddział ratunkowy w szpitalu w którym jest moja mama. - wyjaśniłam.
Czekałam na jakiś sygnał. Odbierz, odbierz. Proszę.
- Służby ratunkowe świętego Johna. - usłyszałam męski głos.
- Witam, pacjentka która nazywa się Georgia Faye została przywieziona do waszego szpitala dziś rano. Ona jest moją mamą. Chciałabym wiedzieć jak się czuje. - powiedziałam.
- Mogę wiedzieć jak się nazywasz?
- Thalia, Thalia Faye.
- Poczekaj chwilę. - nerwowo szarpałam kawałek bluzki którą miałam na sobie. Harry siedział na końcu łóżka targając swoje lekko wilgotne włosy, zapominając jak bardzo zmartwiona byłam.
- Proszę pani? Wciąż tam pani jest? - moje serce podskoczyło.
- Tak, tak jestem. Jak ona się czuje?
- Pacjentka jest w stabilnym stanie. Zostanie na oddziale trochę dłużej, musi być na obserwacji.
Odetchnęłam z ulgą.
- Dziękuję.
- Więc? Jak się czuje? - Harry zapytał, gdy chodziłam po pokoju w którym mieliśmy zostać na noc. Był mniejszy niż mój pokój w domu Harry'ego. Ogromne łóżko zajmowało większość pokoju, była też wepchnięta w kąt kanapa.
- Powiedzieli że jest w stabilnym stanie. Ja...
- Lia, twoja noga. - Harry wstał.
Spojrzałam w dół by zobaczyć całą moją nogę pokrytą krwią. Wziął ode mnie swój telefon i odłożył go na mały stoliczek.
- Co się stało? - zapytał chwytając moją dłoń. Pomógł mi usiąść na łóżku a sam uklęknął przy mnie.
- Upadłam ale zraniłam tylko moje kolano. - zaobserwowałam że nigdy mi się coś takiego nie stało.
Harry powoli podwinął moją nogawkę do miejsca z którego wypływała krew. Wzdrygnęłam się gdy poczułam pulsowanie w moim kolanie. Obrzęk powiększył się, krew zasychała. Jak mogłam tego nie czuć?
- Gdzieś tu powinna być apteczka. - powiedział. Przeszukiwał wszystkie szafki, jedna po drugiej, ale wszystkie były puste. Oprócz jednej która zwierała książkę telefoniczną.
- Jest dobrze, muszę to tylko umyć. - powiedziałam, próbując wstać z łóżka.
- Lia, zostań tam. Znajdę coś. - wszedł do łazienki. Po paru minutach wyszedł z niej z tym czego szukał.
- Skąd wiedziałeś że jest tu apteczka? - zapytałam gdy znowu przy mnie uklęknął .
- Mieszkałem w takich miejscach gdy byłem mały. - powiedział gdy otworzył apteczkę. - Jak się przewróciłaś? - zwilżył wacik jakimś środkiem z apteczki zanim przyłożył go do mojej rany, oczyszczając ją z krwi. Jego wolna dłoń dotykała mojej nagiej skóry, powodując u mnie pulsujący dreszcz. Był taki opiekuńczy, taki ostrożny gdy był ze mną. Bardzo lubiłam tą stronę Harry'ego.
- No więc... biegłam. - powiedziałam gdy owijał moją ranę bandażem. Żadna kropla krwi już nie wypłynęła.
- Mogę wiedzieć dlaczego? - uśmiechnął się. Myślałam ze opuści nogawkę moich spodni ale zamiast tego wciąż dotykał mój bandaż swoimi placami. Po chwili przeniósł je trochę wyżej, bardziej podwijając moją nogawkę. Był bardzo skupiony na swoich ruchach. Starałam się bardziej żywa pod wpływem jego dotyku.
Mój puls przyspieszył kiedy schylił swoją głowę. Przyłożył swoje usta do skóry nad bandażem, sprawiając że zadrżałam. Jego usta przeniosły się trochę wyżej, powoli niszcząc mnie swoimi pocałunkami. Moje nerwy zapaliły się w taki sposób, jakiego nigdy nie doświadczyłam. Czym było to uczucie?
Harry odsunął swoje usta od mojej zimnej skóry i spojrzał na mnie. Jego oczy pytały o coś. Przełknęłam płonącą mieszaninę pożądania i lęku która była w moim gardle i pochyliłam się w jego stronę, wszystko inne stało się wielką plamą.
Zawahałam się, zatrzymując moją twarz w niewielkiej odległości od jego.
- Nie kuś mnie. - Harry wziął głęboki oddech po czym szybko objął mnie w talii. Ciężko oddychał. Odsunęłam się a on podniósł się i ruszył w moim kierunku. Był coraz bliżej i bliżej mojej twarzy, co spowodowało że położyłam się na łóżku. Zanim zdążyłam się zorientować, znalazł się nade mną.
_______________________________________________________________________
____________________________________________________________________
Czy tylko mi się wydaje że ten rozdział jest taki strasznie słodki? :D
Tak w ogóle to myślę że po zakończeniu tego rozdziału możecie się zorientować co będzie się dziać w kolejnym rozdziale :D
No ale wszystkiego dowiecie się już jutro :D
No i jeszcze raz przypominam
Jeśli macie do mnie jakieś pytania możecie zadawać je tutaj: http://ask.fm/soirishlove
:)
xx
To ja już poproszę jutro. Jejuu kolejne z moich ulubionych opowiadań :) xx @hellomylarreh
OdpowiedzUsuńnie masz pojęcia jaki miałam uśmiech gdy to czytałam :D dajcie mi takiego Harry'ego aww
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO FF, KOCHAM CIEBIE. mam nadzieję że w końcu Thalia i Harry będę ze soba i bedę szczęliwi :))
OdpowiedzUsuńCudo, cudo i jeszcze raz cudo. Mega słodki, taki walentynkowy, hahaha
OdpowiedzUsuńNo, no Thalia, więc.. um nie ważne XD
OdpowiedzUsuńLia wreszcie sie przyznala ze go kocha i ze nie chce go opuszczać. Na to czekalam!
Dziekuje ze dodalas dzis drugi rozdzial <3 i czekam na nastepny
@Nightmares_xxox
Uwkkdhhhddjjowh cudowny i chcę już kolejny :)xx
OdpowiedzUsuńjeju taki słodki rozdział *.* czy oni to zrobią? XDDD
OdpowiedzUsuńTAK DŁUGO CZEKAŁAM ahahaha nic
aww czekam na jutro i nowy rozdział! xxx
@inswadnes
Tak bardzo mega słodki rozdział, omg! *.*
OdpowiedzUsuńKocham Cię za to tłumaczenie! <3
@kostka22
OMFG Bedzie ostro xD
OdpowiedzUsuńKurcze... to bylo takie... ugh ♡♡
Pozdrawiam xx
Och... aż czuję cukier w buzi :*
OdpowiedzUsuńDziękuję, że dodałaś ten rozdział i to Walentynki ♡
Chociaż ja jestem Forever Alone i mam dziś coś bardziej w stylu "Walę tynki" to i tak mi się podobało, bardzo.
O której, tak mniej więcej pojawi się kolejny??
K.c.
o 11, 12, 13, albo 14 xD
Usuńhahaha, coś w tych godzinach :)
no kuźwa w takim momencie! XD ASDOPAJDOPAJDOSJADPAJ
OdpowiedzUsuńkocham cie za to ze nie karzesz nam czekac na rodzialy! jestes cudowna wiesz o ty?
OdpowiedzUsuńdziekuje!
juz sie nie moge doczekac jutra!
JKaHdbxijfhifi<3 to jest cudowne. Super piszesz, juz nie mogę doczekać się następnego jkandgdi<3 omg dodaj go szybko:)
OdpowiedzUsuńaww jak nie moge harry ją kocha jak nic :D taki opiekuńczy, troskliwy ale to wciąż harry :P wiadomo co w następnym^^ ;> dziękuję za dwa rozdziały dzisiaj!! jesteś kochana!!!! :* @hallxofxfame .xx
OdpowiedzUsuńDodaj jeszcze jeden dziś bo ten jest boski *U*
OdpowiedzUsuńOMGwoe cudnyy ;oo
OdpowiedzUsuńJest to jeden z najlepszych blogów jakie czytam <3
o kurdę, nie mogę doczekać się jutra mrrr... będę zaglądać co godznię ;) czekam
OdpowiedzUsuńNie. Nie! Nie!!! Noo dlaczego w tym momencie....? Jezu, ja nie wytrzymam do jutra!!! Boże! Oni będą... Aaa! Jezu, proszę niech już będzie jutro, noo!!! *-*
OdpowiedzUsuńjeju harryyyy, uroczy jest strasznie w tym rozdziale i nie mOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO OMG ŻEBY MU ZNOWU NIE ODMÓWIŁA
OdpowiedzUsuńawawaw sahjfglasjkfghadgfsd w sumie chyba jednak nie chce zeby to zrobili:C
OdpowiedzUsuńCzekam na czerwoną czcionkę xD @Elodie_x33
OdpowiedzUsuńNie wytrzymam do jutra ;c o boże żeby Thalia nie straciła kontaktu z Harry'm po zerwaniu kontraktu i żeby on nie żenił się z tą suką / @lovely_carrots_
OdpowiedzUsuńjejku cudowny :)
OdpowiedzUsuńjejku cudowny, chyba na cos sie zapowiada w koncu hihi
OdpowiedzUsuńczekam na nn @siemajus ♥
awww cudowny rozdział i ta końcówka omg hajsdggajksdfhgl
OdpowiedzUsuńOjejciu, Ja już chce nowy rozdział zbnzvxjfidndgsud <3 sex sex sex HAHAHAHAHAHAHA *~*
OdpowiedzUsuńohhh prosimy o więcej:* love:*
OdpowiedzUsuńprzesłodki rozdział :)
OdpowiedzUsuńczekam na następny :)
oooooooooooo matko kafkasjfkasgfasiufgasiufgasig........"nie kuś mnie" umarłam...
OdpowiedzUsuńDziękuję pa xD
super!
OdpowiedzUsuńGenialny ! Kiedy następny ? :))
OdpowiedzUsuń