On chwycił jej dłoń i splótł ich palce. Kąciki ust dziewczyny uniosły się. Chłopak uśmiechnął się ze zdenerwowaniem. Ich kawy leżały na uboczu, zupełnie ignorowane. To był pierwszy raz kiedy trzymali się za ręce.
Zostałam wyrwana z moich myśli gdy do moich uszu dotarł głośny huk. Moje ciało zatrzęsło się w odpowiedzi. Spojrzałam w górę i zobaczyłam sprawcę tego - Darrena. Położył coś na mój stolik.
- Co jest z tobą nie tak? - powiedziałam ostro.
- W końcu znalazłem. - powiedział, wskazując na obiekt który był przede mną.
Obok talerzyka z moją niedojedzoną sałatką leżała gruba książka. 'Loving The Chains That Bind - Stockholm Syndrome' tak brzmiał jej tytuł. Westchnęłam, ściskając grzbiet swojego nosa.
- Nie mam syndromu sztokholmskiego. - wyjaśniłam.
Darren przyciągnął krzesło do stolika i usiadł na nim. Spojrzał na parę siedzącą naprzeciwko nas.
- Przestraszyłaś tych ludzi gapiąc się na nich tak jakbyś nigdy wcześniej nie widziała żadnej pary. Tak w ogóle to twoja przerwa na lunch się skończyła a ty nawet nie tknęłaś swojej sałatki. - powiedział.
- Ja nie... gapiłam się na nich. - poczułam się zakłopotana bo naprawdę ich obserwowałam.
- Patrzyłaś na nich swoimi szeroko otwartymi oczami. To było straszne. - zadrżał.
Zaśmiałam się, nie mogąc się już dłużej powstrzymywać.
- A co to ma do tej książki?
Przybliżył się i powiedział niższym głosem.
- Myślę że może ty.... tęsknisz za kimś, za kim nie powinnaś tęsknić.
Uśmiech zniknął z mojej twarzy, poczułam pieczenie w klatce piersiowej. Minął tydzień odkąd ostatni raz widziałam Harry'ego. Obiecał że znajdzie jakiś sposób by mnie znaleźć, ale jego słowa chyba były dalekie od tego co chciał zrobić. Przez ostatnie kilka dni walczyłam z tymi wszystkimi myślami, ciężko było mi się uśmiechać.
Wreszcie ja i moja rodzina żyliśmy w spokoju. Byliśmy wolni od zaniepokojeń i powinnam okazywać szczęście, lub coś podobnego do tego uczucia. Dlatego musiałam udawać.
Oni nie wiedzieli że płakałam przed snem. Teraz miałam przy sobie więcej ludzi ale i tak czułam się jeszcze bardziej samotna. Nikt nie wiedział przez co naprawdę przechodziłam przez ostatnie miesiące, a nawet jeśli wiedzieliby to zaczęliby mnie oceniać i krytykować. Czułam że Harry był jedyną osobą która mnie rozumie, tylko on mógł sprawić że czułam się tak komfortowo. Bałam się że już nigdy go nie zobaczę.
Po tym wszystkim, straciłam z nim dziewictwo. To było jedną z tych rzeczy które robiły Baby Dolls, prawda? Gdy oddałam mu się czułam że to jest dobre, ale teraz zaczynam tego żałować. Bardzo prawdopodobne było że Harry zrobił to dlatego że ojciec mu kazał. Bolała mnie myśl że on kłamał gdy mówił że mnie kocha. A jego długa nieobecność tylko karmiła moje wątpliwości.
Moja wiara w niego zmniejszała się z każdym dniem ale wciąż strasznie za nim tęskniłam. Zaskoczyłam sama siebie gdy zaczęłam myśleć o powrocie do rezydencji. Jasne, to mogłoby być najgorsze wyjście, ale niemożliwe jest nagle przestać kogoś kochać.
- Nie płacę ci za lenistwo! Podnieś swój tyłek! - Gretchen Grimm krzyczała z kantorka, jej ochrypły głos nie pasował do kobiety. Kawiarnia Peppercat należała do niej, więc wciąż zwracała uwagę na to kim była. Była o głowę wyższa ode mnie ale jej źle ułożone, czerwone włosy jeszcze bardziej ją podwyższały.
Pracowałam w tej kawiarni od trzech dni i jak na razie wszystko szło dobrze. Darren bardzo mnie wspierał w tej pracy. To pomagało mi zapominać o Harry'm, ale nie mówię że to było bardzo skuteczne. Gretchen nie była taka niepokojąca gdyż przez większość czasu ignorowała mnie i Darrena. Tylko na nas krzyczała gdy zaczęliśmy sobie żartować lub robić coś zabawnego.
- Po prostu przejrzyj ją gdy będziesz miała szansę. - Darren wstał i wzruszył ramionami.
Wywróciłam oczami. byłam pewna że nie miałam żadnych zaburzeń psychicznych.
- Chodź, chcę nauczyć cię trochę sztuki latte art. - powiedział.
Ostatni raz spojrzałam na parę, która teraz siedziała bliżej siebie. Szeptali sobie coś nawzajem do ucha, przez co poczułam dziwne uczucie. To wyglądało tak jakby zgubili się w swoim własnym, małym świecie nie zwracając uwagi na to co dzieje się wokół nich. Zaczęłam sobie coś wyobrażać. Tym chłopakiem był Harry a tą dziewczyną byłam ja. On cicho szeptał coś do mojego ucha. Ja śmiałam się i....
- Thalia. - zostałam wyrwana z moich myśli a mój oddech ugrzązł w moim gardle. Darren znów do mnie podszedł.
- Przestraszysz ich. - zaśmiał się zanim chwycił moją dłoń. - Chodź. - zaciągnął mnie do kuchni.
Gretchen patrzyła na nas niemiłym wzrokiem, pewnie źle nam życzyła lub coś takiego.
Oparłam się o blat, podpierając dłonią swój policzek gdy Darren zabierał dwa kubki z szafki. Swoimi wskazującymi palcami zaciskał uszka ceramicznych kubeczków. Po chwili obrócił je i podrzucił do góry, sprawiając że spojrzałam na niego. Raźnie obrócił się dookoła zanim wyciągnął dłonie by je złapać. Wylądowały idealnie na jego dłoni. Po chwili odłożył je na ladę. Spojrzał na mnie, zadowolenie z siebie malowało się na jego twarzy. Czekał na jakąkolwiek odpowiedź z mojej strony.
- Popisujesz się. - mruknęłam a po chwili zachichotałam.
- Nic na to nie poradzę. - wzruszył ramionami.
________________________________________________________________________
*Harry*
Mocno przycisnąłem ołówek do papieru przez co jego rysik się złamał. Zaśmiałem się przez moją celową akcję, zmniejszając swoją frustrację. Alkohol robił dobrą robotę powstrzymując mnie od chęci rozwalenia wszystkiego co znajdowało się na tym cholernym stole. Moja wizja była lekko rozmazana ale mogłem przyznać że po raz kolejny zagubiłem się w tych oczach. W tych oczach. To było niemożliwe by dobrze je uchwycić.
- Harry, twój ojciec jest tutaj.
- Przestań krzyczeć! - powiedziałem do pani Briffen. Czasami strasznie jej nienawidziłem.
- Ale... ja nie krzyczę. - powiedziała zanim kolejna osoba weszła do pokoju.
- Synu. - podszedł bliżej, przez co lepiej go widziałem. Wow, on naprawdę musi schudnąć. Zacząłem myśleć o masywnej budowie ciała mojego ojca przez co miałem ochotę się zaśmiać.
- Damianie. - odparłem.
- Trochę szacunku, mój synu. Trochę szacunku. - usłyszałem jego westchnięcie gdy stanął obok stołu. - Oh, co to? - podniósł mój rysunek. Zaczął się krzywić oglądając go.
- Nie twoja sprawa. - wstałem i wyrwałem obraz z jego dłoni. Moje ciało nie zniosło takiego szybkiego zachowania. Znów opadłem na krzesło.
- Co ja ci zawsze mówiłem? Te rysunki to tylko strata czasu. Musisz myśleć o robieniu czego bardziej przydatnego. - mówił.
- Zrobię to jeśli oddasz mi moje klucze. - powiedziałem mu, kładąc stopy na stole. Przypadkowo uderzyłem butelkę po piwie przez co spadła na ziemię robiąc ogromy huk.
- Dałem ci czas byś pomyślał nad swoim zachowaniem i o tym co straciłeś, ale zobacz jak wyglądasz. Jestem pewny że tego nie zrobiłeś. Więc nie dostaniesz swoich kluczy. - powiedział.
- Próbujesz mnie kontrolować. Ja mam 20 lat! I nie będę przepraszał tej suki. - warknąłem.
Na jego twarzy pojawiła się złość.
- Kochasz tą kurwę? - znów podniósł obraz i potrząsnął nim w powietrzu.
- Jesteś większą kurwą niż ona. - nie wiem czy to co mówiłem miało sens ale byłem wściekły. - Jesteś złym, kompletnie....
- Wystarczy tego! - chwycił kartkę i zgniótł ją w swojej grubej dłoni. Złość wypełniła moje ciało. Wstałem i spojrzałem na niego. Fakt że byłem wyższy od niego sprawiał że miałem większą możliwość zrobienia tego na co miałem ochotę już od dawna. Moje dłonie zacisnęły się w pięści. Moja mama nigdy nie zostałaby prostytutką gdyby on nas nie zostawił. Nie umarłaby tak szybko.
Po chwili przypomniałem sobie że on ma moje klucze od samochodu. Musiałem zobaczyć Thalię a do tego potrzebowałem moich kluczy. Wziąłem głęboki oddech, starając się uspokoić.
Jego rysy złagodniały a na twarzy pojawiał się złośliwy uśmiech.
- Jakim mężczyzną się stałeś. - syknął. - Pamiętam jaki nieśmiały byłeś jako dziecko.... drżałeś za każdym razem gdy krzyczałem, chowałeś się za swoją matką w pierwszy dzień szkoły. Zrobiłem dobrą robotę. Spójrz teraz na siebie. - odsunął się by na mnie spojrzeć.
- Oddaj mi klucze. - powiedziałem szorstko.
Pomasował zmarszczki na swoim czole zanim ponownie na mnie spojrzał.
- Pozwól mi zaproponować ci ofertę. Dostaniesz swoje kluczę i nawet dostaniesz kierowcę jeśli weźmiesz udział w wydarzeniu roku z Kaylee Anne.
- Pierdolę to.
- To tylko krótka inscenizacja. Będzie tam wiele moich znajomych. Będzie fajnie. - zarechotał na swój pomysł.
- Co mówiłeś, synu?
__________________________________________________________________________
___________________________________________________________________
Hej :)
Pewnie już wiecie że teraz rozdziały będę dodawać w środy i soboty.
A jeśli nie wiedzieliście, to teraz wiecie :D
Mam nadzieję że nie ma żadnych błędów, a jeśli są to przepraszam :)
Tak w ogóle to dziwi mnie fakt że informuję ponad 100 osób a wciąż pod rozdziałem jest 20-30 komentarzy.
Kochani, rozumiem że nie zawsze chce się komentować ale wystarczyłoby chociaż zwykłe: 'czytam'
To wasze komentarze mnie motywują :)
Jeśli macie jakieś pytania: http://ask.fm/soirishlove
xx