czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 6 - Uwięziona

Oblizałam usta i zacisnęłam je gdy zorientowałam się jak bardzo są suche. Nie mogłam mówić, nie mogłam sprzeciwić się Harry'emu. Mój nadgarstek był wciąż ściskany przez jego dłoń gdy doszliśmy do drzwi jego sypialni. Obwiniałam się za to że wierzyłam że kiedyś wrócę do domu. To było głupie. Oni zapłacili dużą ilość pieniędzy Richardowi i mojej rodzinie, za mnie. Nie puściliby mnie tak szybko.

Mój oddech przyspieszał z każdą nerwową sekundą która mijała. Gdy drzwi się otworzyły, Harry zaciągnął mnie do środka, po czym znów je zatrzasnął. Jego zdenerwowanie nie zmniejszało się. Jego brwi nadal były zmarszczone gdy w końcu puścił mój nadgarstek i rozejrzał się po sypialni.

Wsadził rękę do prawej kieszeni i podszedł do toaletki. Po chwili rzucił na nią swoje klucze samochodowe. Moje serce podskoczyło gdy wzrok Harry'ego znów przeniósł się na mnie.

Zorientowałam się że jest blisko mnie dopiero gdy poczułam jego ciepły oddech na moim czole.

- Zdejmij sukienkę. - zażądał. Jego głos był stanowczy.

Nerwowo przełknęłam ślinę, nie mogąc wypowiedzieć żadnego słowa. Co jest ze mną nie tak? W takich chwilach, jak ta powinnam być stanowcza i walczyć.

Ale nie zrobiłam tego, nie mogłam. Ktoś miał nade mną przewagę, a ja nic nie robiłam.

- Wkurzasz mnie - mruknął.

Nigdy nie byłam postawiona w tak... okrutnej sytuacji. Jak nazwałaby to moja mama. Nigdy nie rozmawialiśmy o seksie w moim domu, i nic o tym nie wiedziałam. Ale wiedziałam że jest to coś sprośnego, to wszystko. Byłam tylko poinformowana o podstawowych pojęciach biologicznych, których nauczyłam się w siódmej klasie, ale cały ten pomysł mnie przerażał.

- Jesteś tak cholernie trudna. - przeklął głośno, czym mnie przestraszył. Bałam się go.

- Spójrz na mnie - pisnęłam, gdy złapał mnie za ręce. - Powiedziałem, spójrz na mnie.

Zrobiłam to co powiedziałam, byłam zbyt przestraszona by mu się sprzeciwić. Nieśmiało spojrzałam w górę, w jego oczy. Ciężko mi powiedzieć jakiego są koloru, bo jego kości na czole były bardzo widoczne przez złość i je zasłaniały. - Dlaczego nikt mnie nie słucha? Dlaczego?

Moje palce zaczęły niekontrolowanie drgać. Harry lekko się uspokoił, gdy ostrożnie na mnie spojrzał. Rozluźnił ścisk moich dłoni a po chwili skierował na nie wzrok.

Był zaskoczony intensywnością drgania moich rąk, poczuł się lekko zmieszany.

Odetchnęłam z ulgą gdy zobaczył że odszedł kawałek ode mnie i zaczął pocierać swoją szyję, dłonią.

Oparł się rękoma o toaletkę i spojrzał w lustro. Próbowałam zachowywać się na tyle cicho by Harry znów nie zwrócił na mnie uwagi.

Po chwili wyszedł z pokoju, zamykając drzwi które trzasnęły za nim. Nigdy nie czułam takiej ulgi.

Nie byłam pewna dlaczego wyszedł, ale wiedziałam że to co się stało, to dopiero początek. Nie mogłam niczego przewidzieć. Po prostu muszę znaleźć jakiś sposób by następnym razem się obronić.

Byłam w tym pokoju jeszcze przez chwilę zanim lekko otworzyłam drzwi. Wyjrzałam przez szczelinę, by upewnić się że nikogo nie ma. Nigdzie nie było Harry'ego więc wyszłam. Ostrożnie szłam wzdłuż korytarza, stawiając małe kroki.


________________________________________


- Oh, jestem do tego przyzwyczajona. - powiedziała pani Briffen, szlochając. Wytarła swoje powieki chusteczką. - Teraz wiesz jaki jest.

- Z rozpieszczającym go ojcem, było to do przewidzenia. - usiadłam obok szlochającej kobiety na moim łóżku. - Może powinna sobie pani zrobić przerwę, pani Briffen. Po to by zapomnieć o tym. Pewnie on panią przeprosi. 

Zaśmiała się.

- Thalia, ten chłopak nigdy nikogo nie przeprosił. Ale masz rację, pójdę do łóżka od razu gdy skończę z tymi naczyniami. Jestem szczęśliwa że jutro wracam do domu.

- Juto pani wraca do domu? 

- Wracam do domu w każdy weekend. - wyjaśniła. - Oh, zapomniałam ci o tym powiedzieć.

Zaczęłam kręcić się nerwowo na moim łóżku, gdy myślałam o tym co powiedziała. Jeśli ona wraca do domu na weekend, to ja będę tu wtedy sama z Harry'm. Zadrżałam przez tą myśl. Dlaczego nie powiedziała mi o tym wcześniej?

Kiedy pani Briffen opuściła mój pokój poczułam się zagubiona. Uwięziona. I samotna.

Poszperałam w torbie którą przyniósł mi Jakey i przebrałam się w sweter i jeansy, próbując wyrzucić złe myśli z mej głowy. Zauważyłam że pani Briffen zostawiła swoją chusteczkę na łóżku. Położyłam ją na toaletce zanim rozpuściłam moje włosy, pozwalając by ciemne loki opadły na moje ramiona, po czym zaczęłam szykować się do spania.

Naciągałam koc na moje łóżko, gdy zaskoczyło mnie pukanie do drzwi. Pomyślałam, że to pewnie pani Briffen wróciła po swoją chusteczkę. Bez zastanowień, otworzyłam drzwi. 

Pożałowałam tego. Stałam kompletnie zamurowana przed Harry'm.

Moją pierwszą myślą, było zamknięcie drzwi, lecz Harry je trzymał. Moja siła była niczym w porównaniu do jego. 

- Posłuchaj - zabrzmiało jak kazanie - Wracając do tego co stało się wcześniej.

Odwróciłam mój wzrok. 

- Byłem zly, ponieważ ...uh... więc, byłem po prostu... - zrobił pauzę na moment, a jego język szybko oblizal jego usta. - Słuchaj, nie chcę żebyś się mnie bała. I ja... przepraszam. Wyszedłem na du... dupka.

- Okay - powiedziałam cicho.

- I chciałem ci powiedzieć że nie toleruję obcych przychodzących do mojego domu. Wiem że ktoś tutaj był. I jeśli złapię kiedyś kogoś obcego tutaj, nie skończy się to dobrze. 


5 komentarzy:

  1. jkridjvgidofgjdfo ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. jedyyyyyyyyyyyy kocham to ff

    OdpowiedzUsuń
  3. ON JĄ P R Z E P R O S I Ł.
    omg!
    Jade dalej!
    :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo, no to zapewne będzie się dużo działo, jak zostaną sami :)
    Świetne tłumaczenia <33

    Maybe :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczęłam dzisiaj czytać i bardzo mi się podoba! <3

    OdpowiedzUsuń