sobota, 3 maja 2014

Rozdział 59 - Zawsze

Nie byłam pewna czy tylko mi się wydawało ale skóra Harry'ego straciła opaleniznę. Jego koszulka przemoczona krwią została wyrzucona do kosza, miałam nadzieję że to samo stanie się z wszystkimi mrocznymi wspomnieniami. 
Moje powieki z każdą godziną stawały się cięższe.
Gdy trzymałam jego dłoń żałowałam że nie mogę mieć choć trochę siły Harry'ego.

- Więc... dzięki za wszystko, pani Briffen. - Harry powiedział do pulchnej kobiety stojącej naprzeciwko nas.

Słaby uśmiech pojawił się na jej twarzy.

- Proszę, - wzięła głęboki oddech - bądźcie razem. Zawsze.

Harry przytaknął. 
Byłam nieco zaskoczona kiedy wyciągnął swoją dłoń z mojego uścisku i pochylił się by przytulić panią Briffen. 
Uśmiechnęłam się przez wymianę tych słodkich gestów. 
Ona wydawała się być tym zaskoczona tak samo jak ja.

- Ostatni raz przytuliłeś mnie kiedy traciłeś swoje zęby mleczne. 

Zaśmiałam się i ostatni raz pożegnałam się przed wejściem do samochodu.
Kiedy mąż pani Briffen wyruszył, uklęknęłam na skórzanym siedzeniu i zaczęłam machać dopóki chłopcy i pani Briffen nie zniknęli z mojego pola widzenia. 
Harry chwycił mnie w pasie i przyciągnął do siebie bym usiadła obok niego.

- Może trochę przesadzasz. - uśmiechnął się.

- Możemy nigdy już ich nie zobaczyć. - odpowiedziałam.
Ta myśl była przygnębiająca. 

Harry uniósł zabandażowaną rękę a ja mogłam w końcu oprzeć się o niego. 
Jego twarz wykrzywiła się kiedy powoli położył na mnie swoją zranioną rękę. 
Uśmiech wkradł się na moją twarz, pomimo wyczerpania.

- Mogę przenieść się na drugą stronę. - zasugerowałam, spoglądając na jego zdrowe ramię.

- Nie. Nie jestem niepełnosprawny. - powiedział.

Samochód wjechał na drogę o nierównej powierzchni więc przez chwilę w środku trzęsło. Trudno było nam zasnąć.  

Mąż pani Briffen, Howard, był bardzo spokojnym człowiekiem i oddanym kierowcą.  
Nie powiedział nic oprócz: 
- Ach, przepraszam! 
kiedy samochód wjeżdżał na nierówności.
Harry powtarzał mu jak właściwie jechać ale przecież to nie była jego wina. W tej części miasta drogi nie były zadbane.

- Wszystko w porządku? - Harry odgarnął włosy z mojej twarzy i spojrzał na mnie.

Przełknęłam rosnący guzek w gardle.

- Harry,

- Mhm?

- Nieważne. - zmieniłam zdanie.

- Już zaczęłaś. Musisz to dokończyć.

- Zostawiłam naszyjnik w mieszkaniu. - powiedziałam.
Przypomniałam sobie jak zażartowałam że go zgubiłam, przez co Harry był zły. 

- To cię trapi? - potarł dłonią swoje oczy.

- Wszystko mnie trapi. - Ale było jeszcze coś ważniejszego, co nie miało związku z naszyjnikiem. - Ale, właściwie,

- Chce mi się spać więc lepiej się pospiesz.

- Dobrze, - wzięłam głęboki oddech - Czy ty... czy myślisz że możemy być w jakiś sposób związani?

Zadrżałam kiedy śmiech Harry'ego wypełnił samochód.

- Moja droga Thalio, nie możemy być przyrodnim rodzeństwem ponieważ oboje urodziliśmy się wtedy kiedy nasi rodzice dopiero zaczęli się spotykać. 

Nagle poczułam się głupio przez to że zadałam to pytanie.

- Więc ty... wiesz kiedy to było?

- Zdawałem sobie sprawę że moja mama spotykała się z jakimś facetem przed rozwodem. Kto by pomyślał że to był twój ojciec. Zabawne że to jest powodem dlaczego się spotkaliśmy. Mój tata jest przebiegłym skurwysynem.

Harry uśmiechnął się i spojrzał na mnie leniwym wzrokiem, tak jakbym była dzieckiem bez żadnego doświadczenia życiowego. 

- To bardzo... dziwne. Myśl że nasi rodzice kiedyś byli razem. - powiedziałam - Nigdy nie pomyślałabym że mógłby zrobić coś takiego. Zawsze miałam idealne zdanie o nim... 

- Tak, byłbym zaskoczony jeśli okazałoby się że moja mama nie zdradzała mojego ojca. - powiedział.

To wszystko było przez nich. Naszych rodziców. Ich romans spowodował płonącą zazdrość u Damiana a okrutny los przeniósł się na ich dzieci.

- On nie żyje. - powiedziałam chwilę później. - Powinnam była coś zrobić, nie powinniśmy go tam tak zostawiać. - mój głos się załamał.
Ilekroć zamykałam oczy, widziałam Darrena. Jego twarz beż żadnego wyrazu, nieruchome ciało leżące w kałuży krwi. W głębi duszy wiedziałam że Darren nie mógł być tym złośliwym a myśl o tym że on nie żyje tylko łamała mi serce.

Oderwałam się od moich myśli kiedy poczułam małe podmuchy powietrza na moim czole. Powoli podniosłam się z Harry'ego i zobaczyłam go będącego w głębokim śnie. 
Pomogłam mu oprzeć głowę o oparcie, bez budzenia go, a sama przesunęłam się by dać mu więcej miejsca.
Nie minęła minuta a Harry odsunął moją rękę a potem położył głowę na moich kolanach, jego oczy wciąż były zamknięte.

Po chwili lekko zachrapał.
Uśmiechnęłam się kiedy delikatnie odsunęłam włosy z jego twarzy.


_______________________________________________________________


Przez całą podróż byliśmy w głębokim śnie przez co nie zauważyliśmy jak Howard wiele razy zatrzymywał się by zatankować. Nie miałam pojęcia o czasie ani o kierunku w którym jechaliśmy.
To było prawie jak sen, budzenie się i wyglądanie przez okno po to by zobaczyć krajobrazy które istniały tylko w mojej głowie.

Po raz pierwszy zobaczyłam plażę. Przysunęłam się bliżej okna, praktycznie przyciskając twarz do niego. Było dość słonecznie, piasek był biały, to wszystko wydawało się takie nierealne.
Poczułam ciepłą dłoń ściskającą moją dłoń.

Harry był ze mną. Byliśmy w tak pięknym miejscu.
Nic nie może pójść źle. Przez jakiś czas to była jedyna myśl jaką miałam.

- Zatrzymaj się tutaj. - Harry powiedział do mężczyzny siedzącego na miejscu kierowcy.

- G-gdzie jesteśmy? - zapytałam, pocierając oczy.

- Wciąż z dala od snu. - powiedział otwierając drzwi.
Przywitało nas ciężkie, zimne powietrze.

Harry rozciągnął swoje ramiona, głośno ziewając. Przechylił głowę na obie strony po czym położył dłoń na szyi, pocierając ją. Drugą ręką wciąż trzymał moją dłoń.

- Chodź. - powiedział.

Moje powieki były ciężkie, umysł wciąż zamglony od snu.

- Lia - nalegał i pomógł mi wysiąść z samochodu.

Wiatr rozwiewał moje włosy na wszystkie strony. Niektóre kosmyki uderzyły Harry'ego w twarz przez co on zacisnął dłonie na mojej głowie by trochę 'uspokoić' moje włosy.

- Przepraszam. - zaśmiałam się, ale jego własne włosy zakryły jego twarz.

- Harry...? - usłyszałam głos pośród wiatru.

Nasze głowy obróciły się w stronę domku naprzeciwko którego zaparkowaliśmy samochód.
Kobieta stała w drzwiach. Kilka kosmyków ciemnych włosów opuściło jej koka kiedy ruszyła w naszym kierunku. Podmuch powietrza prawie zabrał jej fartuch ale ona szła dalej.

- To ty! - zawołała ze śmiechem, zmrużyła oczy kiedy spojrzała na Harry'ego. - Wejdźcie! Wejdźcie! - wskazała nam wejście do domku.

Howard szedł za nami. Poproszono nas byśmy zdjęli buty, więc tak zrobiliśmy. Wszystko teraz nabierało sensu.

Wewnątrz było ciepło i przytulnie. Przypomniałam sobie rozmowę moją i Harry'ego gdy byliśmy w drodze do stacji kolejowej.

- Harry? - powiedział zaskoczony mężczyzna. Zerwał się na równe nogi, jego oczy wędrowały z Harry'ego na mnie, i tak w kółko. Była też jego młodsza wersja, siedząca po turecku na dywanie, która także wstała gdy nas zobaczyła.

- Czy to nie jest niespodzianka, Pat? To już trzy lata. - kobieta zdjęła fartuch i stanęła obok mężczyzny który, jak przypuszczam, był jej mężem.

- Co ty tu robisz? Dlaczego wcześniej nie zadzwoniłeś? Kto to jest? - spojrzała na mnie.

- To... długa historia, ciociu Abby. - powiedział Harry. - Nie będziesz miała nic przeciwko jeśli zatrzymamy się tu na kilka dni? Dopóki nie znajdziemy jakiegoś miejsca do mieszkania.

- Och, oczywiście że nie! Możecie zostać z nami tak długo jak chcecie. Mamy zbyt wiele pustych pokoi, a wiesz że to nie jest dobre. - powiedziała. - Spójrz na siebie. Tak bardzo dorosłeś, Harry. Tęskniliśmy za tobą.

- To także mój dom. - przerwał jej mężczyzna. - Abby, wiesz co myślę o tym dziecku. - mówił tak jakbyśmy byli niewidzialni.

- Pat. - Abby powiedziała ostrzegawczo.

- Abby, on pojawia się w naszych drzwiach po latach bez żadnego kontaktu. Nie wydaje ci się to dziwne? - odparł mężczyzna.

- Jestem tutaj bo potrzebuję waszej pomocy. - powiedział Harry.

- Styles prosi nas o pomoc? Czy tatuś w końcu się załamał? - powiedział mężczyzna.

- Patrick! - Abby praktycznie krzyknęła przez co w całym domu zapanowała cisza.

- Właściwie, - Harry przerwał ciszę - Staram się uciec od niego. I potrzebuję pomocy. - powiedział przez zęby, jego cierpliwość wyraźnie się kończyła. W innych okolicznościach Harry już dawno by ją stracił.

- Jeśli on potrzebuje pomocy, Patrick, to mu pomożemy. - powiedziała Abby. - On jest rodziną, czy ci się to podoba, czy nie.

- Nie przez krew. - Patrick mruknął do siebie po czym opadł na swój fotel. Jego żona miała wyraźną przewagę.

- Przepraszam cię za to, kochanie. Wujek wstał dzisiaj ze złej strony łóżka. - Abby próbowała wyjaśnić. - W każdym razie, kim jest ta urocza młoda dama?

- Thalia. - powiedział Harry. - Thalia, to moja ciocia, Abby.
Trochę za późno na przedstawianie ale i tak uścisnęłam jej dłoń, uśmiechając się.

- I ... zgaduję że jest twoją żoną?

- Nie, ale jesteśmy razem. - Harry poprawił ją.

- Rozumiem. Na szczęście mam już przygotowany jeden pokój. Po prostu przyciągnę materac do innego pokoju i...

- W porządku, będziemy dzielić pokój. - powiedział Harry.

Otrzymaliśmy dziwne spojrzenia od Abby, Patricka i chłopaka, który jak się domyśliłam, był ich synem.

- Och. - powiedziała Abby.

- Oczywiście. - dodał Patrick.

- My- my omówimy to później. Jesteście głodni? Dlaczego nie usiądziecie na kanapie? Mieliście długą podróż i och, - jej oczy wylądowały na mężczyźnie stojącym za nami. - Nie jestem pewna czy go przedstawiłeś, Harry.

- To jest Howard, mąż pani Briffen. Przywiózł nas tutaj, będzie potrzebował żeby ktoś zaprowadził go na dworzec kolejowy by mógł wrócić do domu.

- Och, jesteś mężem Marii. Miło cię poznać. - przywitała go. - On prowadził przez całą drogę z Fleese? To musiał obyć męczące. Dlaczego nie wsiedliście do pociągu? - wzięła głęboki oddech.

Harry zsunął swoją kurtkę przez co wszyscy zwrócili uwagę na jego zabandażowaną rękę.

- Wyjaśnię. - lekko się zaśmiał, rozbawiony reakcją którą otrzymał.


_____________________________________________________________________



Abby wysłuchała naszej historii i powiedziała że Damian jest diabłem. Mówiła że nie byłaby w stanie przejść przez te rzeczy przez które ja przeszłam i chwaliła mnie za odwagę.
Ona była taką miłą panią, w przeciwieństwie do jej męża.
Ale widocznie Patrick zachowywał się tak w stosunku do Harry'ego ze względu na Damiana.

A to dlatego że Damian zwolnił go kiedy ten mieszkał w Fleese. Patrick nienawidził Damiana także za sposób w jaki traktował matkę Harry'ego, która była jego szwagierką.
Abby nienawidziła go tak samo, ale Harry'ego kochała z całego serca i, w przeciwieństwie do jej męża, wierzyła ze był inny niż jego ojciec.

Abby zapewniła mnie że doprowadzi mnie i Howarda na dworzec gdzie miałam spotkać moją rodzinę. Powiedziała mi nawet że nie miałaby nic przeciwko gdyby zatrzymali się w jej domu.
Miałam nadzieję że byli w motelu w Pinedell. Mówiłam im że tam się spotkamy.

Harry powiedział mi że był tutaj trzy lata temu. Uciekł z Fleese kiedy miał siedemnaście lat, po ogromnej kłótni z Damianem i wrócił dopiero po miesiącu. Powiedział że czuł się tu bezpiecznie ale po jakimś czasie musiał wrócić do Fleese.

Najwyraźniej musiał być w stałym towarzystwie dziewcząt i fantazyjnych samochodów.
Powiedział że nigdy nigdzie nie czuł się tak szczęśliwy jak tutaj, ale nie czuł się 'normalnie' bez tych wszystkich rzeczy które codziennie go otaczały.

To mnie trochę zmartwiło.

- Dlaczego posiadanie wielu pustych pokoi w domu nie jest dobre? - zapytałam siedząc na krawędzi łóżka.

- Co? - Harry zamknął drzwi od sypialni.

- Twoja ciocia tak powiedziała.

- Och, ona jest przesądna. - powiedział. - Cała rodzina jest. Gdy byłem młodszy jej mąż pryskał mnie octem za bawienie się z czarnym kotem.

Zaśmiałam się.

- I oczywiście nie bardzo chcą byśmy dzielili pokój.

- Tak, to dlatego ze nie lubią seksu. - roześmiał się. - To jedyna rzecz która cię z nimi łączy.

- Harry. - ostrzegłam go.

Wciągnął nasze torby w głąb pokoju i uklęknął przy nich. Rozpiął torbę i próbował jedną ręką ściągnąć swoją koszulkę.

- Pomogę. - uklęknęłam obok i wyprostowałam białą koszulę dla niego.
Harry chwycił koniec swojej koszulki, próbując ją ściągnąć. Nie mógł sobie poradzić więc postanowiłam że mu pomogę.

- Ostrożnie. - powiedziałam gdy podniósł ręce do góry.

Uśmiech pojawił się na jego popękanych ustach.

Starałam się być delikatna kiedy przeciągałam koszulkę przez jego głowę. Zadrżałam kiedy usłyszałam jak jęknął.
Wybuchnął śmiechem przez moją reakcję a ja ostrzegłam go że naprawdę go skrzywdzę jeśli jeszcze raz tak zrobi.

- Jaki jest w tym sens? - zapytał, a ja wzruszyłam ramionami.

- Podoba ci się tutaj, Lia? - zapytał Harry kiedy ja wciągałam na niego nową koszulkę. Byłam bombardowana wspomnieniami kiedy byłam przyciśnięta do jego ciała, przypomniałam sobie uczucie jego skóry na mojej skórze, to ciepłe uczucie posiadania kogoś tak blisko...

- Lia? - spojrzałam na uśmiechającego się Harry'ego.

- Tak? - zamrugałam, czując jak ciepło zbiera się w moich policzkach.

- Zapytałem czy ci się tu podoba. - postukał palcem w moją brodę.

- Kocham to miejsce. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Pierwszy raz w moim życiu zobaczyłam plażę. To jest piękne.

- Nie powiedziałaś mi tego. - powiedział Harry, opierając się o łóżko.

- Cóż, nigdy nie opuszczałam Fleese więc myślałam że się tego domyślisz.

Skinął głową.

- Chodźmy potem popływać.

- Jak ty chcesz pływać jeśli nawet nie możesz się ubrać?

- Thalia, nie jestem niepełnosprawny.

- Tymczasowo jesteś.

- Dobrze, więc będę tylko patrzeć jak pływasz. - nalegał.

- To będzie straszne, Harry. - powiedziałam. - Nie mam nawet kostiumu kąpielowego.

- Nie potrzebujesz go jeśli masz stanik i majtki.

- To nienormalne, nigdy nie będę w nich pływać! - powiedziałam.

- Czym one się różnią od bikini?

- Nie będę nosiła takiego bikini.

- Jezus, Lia. - Harry potrząsnął głową, śmiejąc się. Położył swoją dłoń na moim karku i przyciągnął mnie siebie. Byłam na czworakach zanim nasze usta się spotkały.

Przyczołgałam się bliżej niego, jego ręka chwyciła mnie w talii próbując lekko mnie podnieść, więc w końcu mogłam usiąść na mim okrakiem. Usadowiłam się na jego kolanach, moje palce były splecione na jego szyi, moje serce zaciekle dudniło mi w uszach kiedy nasze usta poruszały się w zsynchronizowanych ruchach.

Kiedy Harry jęknął, zauważyłam że przypadkowo chwyciłam zębami jego dolną wargę. Ciepło przechodziło przez całe moje ciało, przypomniałam sobie kiedy ostatni raz tak się czułam.
Zapach świec w korytarzu, żółte światła spadające na nasze ciała, ciepłe, powolne pocałunki na mojej skórze, jego niski śmiech wypełniający pokój.

'Kocham go, kocham go' - myślałam.

- Kocham cię, Lia. - powiedział.

Czułam jego dotyk przesuwający  się w dół mojego swetra, zatrzymałam go to bo przypomniałam sobie coś co nie było słodkim wspomnieniem.

- Harry, nie mogę. - wyszeptałam w jego usta, przesuwając jego dłoń. - Nie znowu.

- Wiem. - wziął oddech. - Ale chcę żebyś wiedziała że nie pozwolę by coś takiego znowu cię spotkało.

- Wiem. - westchnęłam. - Myślę że po prostu... potrzebuję więcej czasu.

Drzwi nagle się otworzyły a ja poczułam że bicie mojego serca przyspieszyło.
Josh, jedyny syn Abby, stał w drzwiach, jego blada twarz wydawała się być jeszcze bledsza.

- P-przepraszam, powinienem był zapukać. - powiedział szybko i zamknął drzwi.
Kuzyn Harry'ego był pozornie cichy i uległy, bał się wielu rzeczy - w przeciwieństwie do Harry'ego.

Zeszła z Harry'ego i stanęłam na własnych nogach próbując ułożyć swoje włosy kiedy Harry zaczął się śmiać.
Wydawało się ze śmiał się z wszystkiego odkąd tu przyjechaliśmy, to miejsce było pewnego rodzaju lekiem dla niego. Ale wiedziałam że był po prostu szczęśliwy. Szczęśliwy że był z dala od ograniczeń swojej posiadłości, z dala od swojego ojca.

- Naprawdę ci się tu podoba, prawda? - zapytałam.

- Tak myślę. - wzruszył ramionami i wstał. - Tutaj wszystko jest o wiele prostsze, wiesz? Zawsze myślałem o przyjściu tutaj jeśli chciałem uciec. Myślałem o tym od lat, ale nigdy nie miałem dość odwagi by to zrobić, dopóki ty się nie pojawiłaś.

Usłyszeliśmy ponowne pukanie do drzwi a ja wiedziałam że to Josh.

- Pierdolony dzieciak - Harry jęknął i ruszył do drzwi. Jego nagła zmiana nastroju rozśmieszyła mnie.

- Tak? - powiedział szorstko, kiedy otworzył drzwi.

Ale to była Abby.

- Myślałem że to Josh. - wyjaśnił Harry.

- Stacja kolejowa? - powiedziała. - Jesteśmy gotowi do drogi.



__________________________________________________________________________




Jakey rzucił się w moim kierunku kiedy mnie zobaczył. Moja matka szła za nim, ale została w pewnej odległości, gdy jej wzrok padł na Harry'ego.

Harry trzymał papierosa między palcami a ja poprosiłam go by powstrzymał na chwilę chęć palenia. To byłaby kolejna rzecz za którą moja mama mogłaby go znienawidzić.

Mogę sobie tylko wyobrazić jak ciężko jej było po tym jak dowiedziała się o zdradzie ojca. A ja wiedziałam że trudno będzie ją przekonać do Harry'ego zwłaszcza że jej mąż zdradził ją z jego matką.

- Mamy miejsce, mamo. - powiedziałam.

- Mamy miejsce. - odpowiedziała.

- Co?

- Zadzwoniliśmy do tutejszego sierocińca Guardeen - powiedział Jakey - ten w którym mieszkał Darren zanim przyjechał do Fleese. Mówili że mają pracę dla mamy i pokoje dla nas.

- Zostaniemy tam, Thalia i ty idziesz z nami. - moja mama powiedziała ostro.

- Nie, ona nie idzie. - usłyszałam Harry'ego zanim zdążyłam cokolwiek pomyśleć.



_________________________________________________________________________
_____________________________________________________________________


UWAGA!
MAM DOBRĄ WIADOMOŚĆ, BĘDZIE JESZCZE JEDEN ROZDZIAŁ :D

CO DO ROZDZIAŁU:
CHOCIAŻ MATKA LII POJAWIŁA SIĘ TU TYLKO NA CHWILĘ TO I TAK NIEŹLE MNIE ZDENERWOWAŁA. NO BO ZNOWU CHCE ODSEPAROWAĆ THALIĘ OD INNYCH LUDZI. WIEM ŻE PEWNIE SIĘ O NIĄ MARTWI NO ALE BEZ PRZESADY.
NIECH LEPIEJ DA JEJ SPOKÓJ
I NIECH HARRY I LIA ZAMIESZKAJĄ RAZEM I BĘDZIE CUDOWNIE :D

A WY CO MYŚLICIE?

ASK: http://ask.fm/soirishlove

HASHTAG NA TT: #BABYDOLLPL

XX

27 komentarzy:

  1. Nie uda jej się odseparować Harrego:) Ona jest z nim szcześliwa:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej matka to suka i nigdy nie zmienię zdania o niej. I nie obchodzi mnie fakt, że martwi się o nią, bo odseparowywanie ją od ludzi nie jest dobrym rozwiązaniem.

    OdpowiedzUsuń
  3. dobrze, że będzie jeszcze jeden rozdział, ale cudownie by było gdyby autorka zdecydowała się kontynuować, jak ja bym się cieszyła :D
    @LittleMixer_98

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę że Lia pojedzie z Harry'm,chociaż z drugiej strony pewnie chciałaby być z bratem ... zobaczymy w następnym rozdziale :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ten jeden rozdział będziemy chyba jeszcze odwlekać przez dłuuuuuuuugi czas, ale podoba mi się to, haha
    szkoda że je matka jest taka oschła no ale cóż, nie chcę stracić córki

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam pytanie, czy autorka przewiduje drugą część?

    OdpowiedzUsuń
  7. Liczę na zakończenie typu: "... i żyli długo, i szczęśliwie".
    Mam nadzieję, że będzie druga część, bo zwyczajnie zakochałam się w tym opowiadaniu. Dziękuję, że tłumaczysz ♡
    Btw. Matka Lii mnie cholernie zdenerwowała, no bo kurde, ona jest już dużą dziewczynką i da sobie radę, zrozum to kobieto! Nie no, emołszyns wzięły górę, więc ten tegoł, no czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej mama mnie irytuje, skoro ona kocha Harry'ego to powinna go zaakceptować. Cieszę się, że będzie jeszcze jeden rozdział :) @lovely_carrots_

    OdpowiedzUsuń
  9. Aw, Harry w tym rozdziale był taki uroczy i wesoły. Szkoda, że matka Lii musiała popsuć wszystkim humory. Eh, zdenerwowała mnie. Nadal nie może przekonać się do Harry'ego. Ciekawe co zrobi Thalia - zostanie u rodziny chłopaka czy zostanie ze swoją? No cóż, ja liczę na szczęśliwe zakończenie dla naszej kochanej pary. Chodź mam nadzieję, że autorka zdecyduje się na drugą część, bo chyba nie przeżyje jak to się zakończy. Zbyt się przywiązałam do tego opowiadania. Dziękuje, że zaczęłaś je tłumaczyć. :) Zostało tylko trzymanie kciuków za kontynuacje.

    OdpowiedzUsuń
  10. fgghvchghjg jezu, nie wierzę że to już prawie koniec :(
    nie mogę doczekać się ostatniego rozdziału ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Całkowicie się z tb zgadzam co do matki Thali... A tak to co mogę powiedzieć rozdział fantastyczny :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja równiez całkowicie się z tobą zgadzam co do mamy Thali... Rozdział fajny, czekam na next tłumaczenia @Mika69_1D

    OdpowiedzUsuń
  13. Zajebisty rozdział.. I kocham to . serio.. Czekam na nn <3 Mam nadzieje że będzie dość szybko. Hehe .. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. czekam na nn, ciekawe co bedzie dalej vufihzduhbuid ♥

    @niallsmoniczka

    OdpowiedzUsuń
  15. Cześć ^^ Jestem tu nowa a mówiąc w skrócie jestem właśnie przy pierwszym rozdziale gdyż właśnie co znalazłam Twojego bloga. Strasznie mi się podoba i w momencie, w którym wpisałam w googlach Baby Doll (żeby zobaczyć co to za dziewczyna byłam już zbyt ciekawa :3) znalazłam inne tłumaczenie http://tlumaczenie-babydoll.tumblr.com/ pomyślałam, że może chciałabyś wiedzieć, że ktoś również tłumaczy szczególnie, że Ty byłaś pierwsza (Przynajmniej tak mi się wydaje bo nie umiem znaleźć daty ) Jeżeli Ci to nie przeszkadza to po prostu przepraszam za kłopot + świetny 1 rozdział !!! <3

    OdpowiedzUsuń
  16. mama zaczyna mnie denerwować -,- a miało być tak pięknie D: i mam nadzieje że w następnych rozdziałach będzie <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Dlaczego jej mama się wtrąca, oni się kochają :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jejku... Kobieto. Rozumiem, że martwisz się o swoją córkę ale bez przesady. Całe życie starałaś się ją trzymać z daleka od innych, nic jej nie mówiłaś o prawdziwym życiu, trzymałaś ją w tym mieszkaniu jak w klatce. I przepraszam, że to mówię/piszę, ale właśnie tym zachowaniem ją skrzywdziłaś. A teraz... Gdy prawdopodobnie znalazła miłość swojego życia, ty chcesz ją jeszcze bardziej skrzywdzić. I jak dla mnie jesteś straszną egoistką. Chcesz za wszelką cenę zatrzymać ją przy sobie, nawet jeżeli ona tego nie chce... Opanuj się. Dla jej dobra. ~A

    OdpowiedzUsuń
  19. Na całe szczęście będzie jeszcze jeden rozdział, tyle mi potrzeba do życia <3
    Rozdział wspaniały, ale zgadzam się z Tobą, że mama Lii jest zbyt zaborcza wobec niej, no kurde, chyba ma dziewczyna prawo do szczęścia co nie?
    Dziękuję i kocham Cię <3
    @mysweetloouis

    OdpowiedzUsuń
  20. ja mam tylko nadzieję że harry i lia będą razem :D a co do matki to jest zbyt przewrażliwiona i ma lekką obsesję na punkcie kontroli :D dziękuję za rozdział! <3 @hallxofxfame .xx

    OdpowiedzUsuń
  21. swietne, kiedy przetlumaczysz 60?

    OdpowiedzUsuń
  22. Wow!!!!
    Świetny rozdział i nie rozumiem matki głównej bohaterki. :P
    Jak dla mnie powinno to wszystko skończyć się ślubem.
    PS. Polecam do czytania :
    http://mercy-and-rocky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie mogę się doczekać następnego!

    OdpowiedzUsuń