sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 57 - Serce

Harry stanął przede mną kiedy mężczyzna uśmiechnął się jeszcze szerzej. Wiedziałam. Czułam że coś było nie tak.

- Dzień dobry, dzieci. - odsunął się na bok i wskazał nam wejście do mieszkania. 
Psychicznie przygotowywałam się na kolejne spotkanie z tymi potworami. On byli jak choroba, której nie można się pozbyć. 

Minęłam Harry'ego i wbiegłam na stare schody. Bałam się że mogą się zarwać ale nie myślałam o tym przez strach który powodował skręty mojego żołądka. 

- Thalia, poczekaj! - usłyszałam głos Harry'ego gdy dotarłam do drzwi mojego mieszkania. Jego kroki były cięższe niż moje, drewniane podłogi skrzypiały pod nim a to sprawiło że kilka osób z sąsiedztwa wychyliło głowy przez drzwi i kazało 'zamknąć ryj'. 
Tutejsi mieszkańcy znacznie różnili się od tych, w moim starym domu. 

Zardzewiała gałka przekręciła się zanim zdążyłam ją dotknąć. Spojrzałam w górę i zobaczyłam nikogo innego niż samego diabła. Damiana. 
To była tylko kwestia czasu zanim dowiedział się gdzie mieszkamy. 
Spojrzał na mnie a po chwili przeniósł wzrok na swojego syna.

- Posunąłeś się za daleko. - Harry powiedział do niego i chwycił mój łokieć by przyciągnąć mnie do siebie, lecz ja szybko wyrwałam się z jego uścisku i wbiegłam do pokoju.

- Thalia! - moja mama i Jakey zawołali jednocześnie. 
Siedzieli na kanapie w samym środku pokoju, otaczało ich 3 mężczyzn, jednym z nich był Darren
Wiedziałam że był nieuczciwy, wiedziałam że zrobiłby wszystko dla pieniędzy, ale nie myślałam że będzie chciał pomóc Damianowi w tym co zaplanował. 

Wyraz jego twarzy był obojętny, bez żadnego śladu poczucia winy stał ze skrzyżowanymi ramionami za kanapą. 
Moja klatka piersiowa zaczęła boleć. 
Moja mama wspierała go a on teraz tak się odpłaca. 
Mama i Jakey próbowali wstać ale wytatuowany mężczyzna trzymał ich za ramiona. 

Zrobiłam kilka kroków w ich stronę ale szybko zatrzymałam się gdy ktoś szarpnął moje ramię. 

- Tylko jeden krok... - ostrzegł mnie mężczyzna, ale szybko odsunął się ode mnie.

Następną rzeczą którą zobaczyłam było to jak Harry chwycił jego kołnierz. Niższy, wytatuowany mężczyzna ruszył w ich kierunku ale to co zrobił Damian spowodowało że się zatrzymał. 
Cała uwaga były zwrócona ku niemu kiedy wyciągnął obiekt z kieszeni jego ciężkiego płaszcza.

- Wiedziałem że to się przyda. - Damian mocno ścisnął pistolet. - Nie chcę tego używać, ale będę musiał jeśli będziesz się źle zachowywał, synu. - powiedział, zamykając drzwi.

Gdy Damian podszedł do światła zauważyłam ciemny siniak rozciągający się na całym jego poliku. 

Harry uniósł brwi, patrząc na ojca.

- Zamierzasz mnie zabić? - powiedział tak jakby nie mógł w to uwierzyć. 
Nie byłam zaskoczona.

- O Boże, jak możesz tak mówić? - Damian zaśmiał się i spojrzał na swojego pomocnika. 
Z trudem złapałam oddech gdy pistolet został skierowany na moją rodzinę.

Zauważyłam zmianę na twarzy Darrena. Był teraz zestresowany ale wciąż nic nie robił.

- Teraz chłopcy, wiem że powiedziałem że nie będę nikogo zabijać. Ale niczego nie obiecałem, prawda? - znów spojrzał na Harry'ego. - Staram się być grzecznym ale muszę też być rozsądnym. I chciałbym żeby wasza czwórka współpracowała ze mną, a zwłaszcza ty, Harry.

- To sprawa między mną a tobą. Ci ludzie nie maja z tym nic wspólnego. - powiedział Harry, odpychając mężczyznę którego trzymał za kołnierz.

- Naprawdę wierzysz że uda ci się żyć na własną rękę? Nie mówiąc już o wspieraniu kogoś innego? - zaśmiał się. - Kiedy jesteś młody myślisz że wiesz wszystko najlepiej i podejmujesz najbardziej absurdalne decyzje. Próbuję powstrzymać cię przed popełnieniem błędu. Uwierz mi, później będziesz stał na progu moich drzwi i  będziesz błagał bym wpuścił cię do środka. Czy pomyślałeś o pieniądzach? Będziesz żył na wysypisku! Nie jesteś niczego pewien!

- Jestem pewny jak cholera że chcę się trzymać od ciebie z daleka. Myślisz że kiedykolwiek spojrzę na ciebie w ten sam sposób, tato? Po tym wszystkim co zrobiłeś? Spójrz na siebie teraz. - powiedział Harry, zaciskając palce na moich ramionach. - Co przeszkadza ci aż tak bardzo że jesteś gotowy zabić ludzi by się tego pozbyć? Postradałeś zmysły, posunąłeś się za daleko...

- Posunąłeś się za daleko. - Damian przerwał mu. - Bicie własnego ojca, używanie strasznych słów wobec niego, próbowanie ułożenia sobie życia z... prostytutką. Muszę zatrzymać to szaleństwo. Wyobraź sobie co będą mówić ludzi jeśli opuścisz z nią miasto. - jego żółte oczy skierowały się na mnie, na chwilę. 
Chciałam by Harry znów go uderzył, mocniej. Wszystko byleby broń nie była w pobliżu mojej mamy i Jakeya. 
Moje paznokcie wbiły się w koszulę Harry'ego.

- Oni mają wysokie oczekiwania, Harry. I nie musisz się martwić tą sceną u mnie, powiedziałem rodzicom Kaylee że to przez szkołę. Więc wszystko jest pod kontrolą, wystarczy tylko że do mnie wrócisz, synu. Wszystko będzie dobrze.

- Nie martwisz się mną. Kochasz swoją reputację bardziej niż cokolwiek innego. Miałem być taki sam, ale na szczęście udało mi się uchronić od tego. - powiedział Harry. To nie był najlepszy czas by mówić Damianowi to co się o nim myśli. 
On miał moją rodzinę na celowniku.

- Nie wiem ile razy jeszcze będę musiał przeprowadzić z tobą tą rozmowę aż w reszcie zaczniesz myśleć normalnie...

- Odłóż broń! - mój głos był chrapliwy i szorstki. Minęłam Harry'ego i stanęłam na przodzie, Darren zadrżał.

- Dlaczego to robisz? Co jeszcze możesz nam zabrać? - powiedziałam niepewnym tonem.

Ci ludzie sprzedali mnie, sprzedali mnie do prostytucji, zabili moje nienarodzone dziecko, a teraz chcieli zrobić to samo z moją mamą i bratem mimo że oni nie mieli z tym nic wspólnego.

- Ach, źródło wszystkich naszych problemów. - powiedział Damian. Harry próbował mnie przyciągnąć z powrotem za niego.

- Nigdy nie słyszałem żebyś tak głośno mówiła. Jestem pewien że jesteś jeszcze głośniejsza kiedy masz mojego syna w łóżku, ty mała kurwo! - warknął.

- Dość! - Harry warknął i zanim zdążyłam się zorientować, broń wypadła z dłoni Damiana. 
Po chwili Harry podniósł ją. 
Poczułam ulgę gdy skierował pistolet na jednego z pomocników Damiana.

- Pozwól im odejść. - rozkazał.

Damian tylko śmiał się przez słowa Harry'ego, wcale go nie dotknęły. 
Byłem zdziwiony, moje serce mocno uderzało przez to że on był taki spokojny.

- Idź i go zastrzel. - Damian powiedział chłodno.

- C-co? - usłyszałam jednego z wytatuowanych mężczyzn. Jego oczy rozszerzyły się. - Szefie.

- Zabij go. - Damian wzruszył ramionami. 
Harry drżącymi dłońmi wycelował w mężczyznę.

- Co jest kurwa? Nie mieliśmy tego robić... - jeden z oprawców zaczął narzekać i, niespodziewanie, oni zaczęli opuszczać pomieszczenie zostawiając w nim tylko mężczyznę z okropnym uzębieniem. 

- Jebani idioci! - Damian przeklął przez nagły brak jego pomocników.

- To nie jest załadowane, prawda? - Harry zapytał ojca zanim pociągnął za spust by się tego dowiedzieć.
Moja matka i ja szybko zakryłyśmy dłońmi uszu ale nie wydobył się żaden dźwięk. 

Jedyny pomocnik który był w pomieszczeniu zaczął się śmiać. Był oczywiście jedynym który wiedział że broń nie została załadowana. Spojrzałam na Darrena który stał ze spuszczoną głową, prawdopodobnie bał się spojrzeć na kogoś z nas. 

- Wciąż nie pozwalam im odejść. - Damian powiedział cichszym głosem. - A przynajmniej dopóki nie wygram.

- Musisz być naprawdę chory na głowę jeśli myślisz że to wszystko to gra! - krzyknęłam na niego, kiedy stanęłam naprzeciwko Harry'ego. 
Harry znów próbował zaciągnąć mnie za siebie ale ja ruszyłam w kierunku Damiana. Złość płynęła w moich żyłach.

- Po prostu nie możesz zaakceptować faktu że twój syn nie jest już pod twoją kontrolą i że ma własny mózg, który nie jest taki jak twój. To cię przeraża, i powinno! Jesteś odrażającym człowiekiem i nigdy nie zapomnę tego co mi zrobiłeś. - łzy pojawiły się w moich oczach przez wszystkie wspomnienia. 
Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam taka odważna i głośna.

- Nic ci nie zrobiliśmy. Moja rodzina nic ci nie zrobiła. Więc dlaczego my? 

- Twój ojciec jest przyczyną! - Damian uderzył pięścią w mały telewizor stojący obok niego.

Mój ojciec? Jak Damian mógł znać mojego ojca? 
Był urzędnikiem w małym biurze. Został zwolniony, mimo że był bardzo dobry w tym co robił. Później pracował jako stolarz. Aż do dnia jego śmierci. Osoba taka jak on nie mogła być związana z kimś takim jak Damian. To były dwa różne światy.

- O czym ty mówisz? - w końcu usłyszałam głos mojej matki. 
Ponownie próbowała wstać ale przez gest Damiana, mężczyzna wyciągnął ostry nóż z kieszeni. 
Moje serce zaczęło jeszcze mocniej bić.

Nóż był trzymany w pobliżu mojego brata, niebezpiecznie blisko jego gardła. Jego oczy zaczęły błyszczeć, tak jak moje.

- Siedź! - rozkazał Damian.

- Więc śledziłeś ją od lat i postanowiłeś zrobić coś jej rodzinie przez to że jej ojciec coś zrobił? - Harry zapytał ojca kiedy ja chwyciłam jego ramię i stanęłam za nim. 

- Jej ojciec pieprzył twoją matkę! - ślina wypływała z jego ust kiedy mówił. 
Moje usta się otworzyły ale po chwili zakryłam je dłonią. Moja matka zrobiła to samo, powietrze w pokoju stało się zimne, poczułam gęsią skórkę na mojej skórze. 
- Robili to w moim biurze gdy mnie nie było w pobliżu. 

- Nie sądzę że to przypadek że oboje umarli w tak młody wieku. Prawdopodobnie zarazili się od siebie chorobą! - dodał.

Damian celowo nękał moją rodzinę. I to był powód tego wszystkiego. Jego żona miała romans z moim ojcem.

Nie wyobrażałam sobie że mój ojciec mógłby postąpić w taki sposób. 

On był małym promykiem nadziei na to że na tym świecie jest jeszcze jakieś dobro. Pomagał innym mimo że sam miał niewiele. Kochał matkę z całego serca, to było widoczne kiedy na siebie patrzyli. Nigdy się nie sprzeczali. Co poszło nie tak?

Teraz wiedziałam dlaczego Richard zmusił mnie do prostytucji, kiedy mogłam normalnie pracować na to by zapłacić za mieszkanie. Ale dlaczego Damian kupił mnie dla swojego syna? Czy to ma coś wspólnego z tą głupią 'rodzinną tradycją'? Czy chce żeby ktoś zapłacił za to co zrobił mój ojciec? Czy nie wystarczy mu to że mój ojciec już nie żyje? 

- Trzymaj ten nóż! - Damian skarcił swojego pomocnika który odsunął nóż. 
Mój brat patrzył na nas osłupiały, z twarzą mokrą od łez. 
Darren wciąż bezczynnie stał za kanapą. 

- Ty też nie jesteś niewinny. Cały czas spotykałeś się z różnymi kobietami. Nigdy nie zapomnę nocy kiedy ją uderzałeś. Sam to na siebie sprowadziłeś!  - powiedział Harry.

- Czar twojej matki wciąż na ciebie działa. Kiedy zdasz sobie sprawę że ona była psychopatką? Masz dowody na swoim ciele! - powiedział Damian, odnosząc się do ran na nadgarstkach Harry'ego. 

- Kochałem ją ale ona miała nie po kolei w głowie a ojciec tej dziewczyny tylko pogorszył sprawę kiedy ja chciałem jej pomóc. 

Moja mama siedziała teraz patrząc w przestrzeń, trzymała dłonie mojego brata a po jej twarzy spływały łzy. Moje serce było złamane.

- Zobacz kto teraz jest psychopatą. To co wydarzyło się w przeszłości, zostaje w przeszłości. Jestem bardziej zaniepokojony tym co dzieje się teraz. I nie martwiłeś się o mamę. Po prostu czujesz ból bo twoje ego jest zdruzgotane ponieważ ona cię zdradziła.

- Harry. - potrząsnęłam jego ramię. Jeśli nadal będzie mówił takie rzeczy Damian nie będzie chciał oszczędzić mojej rodziny. Bog wie jak małe sumienie ten człowiek miał.

- Ten skurwysyn zabrał mi moją żonę, więc na pewno nie pozwolę by jego córka zabrała mi mojego syna! Będę stosował najgorsze środki, jeśli będę musiał. - powiedział.

- Thalia Faye - powiedział spokojniej. - Odsuń się od mojego syna jeśli nie chcesz by ktoś został skrzywdzony. Ty i twoja rodzina pójdziecie ze mną a Harry - spojrzał na swojego syna. - przygotujesz się na jutrzejsze targi, będziesz na kolanach przepraszał Kaylee. - wyglądał jak szaleniec z tymi zaciśniętymi pięściami. Był jak tykająca bomba. 

Kilka szybkich ruchów i po chwili pomocnik Damiana zaczął płakać z bólu, nóż wyślizgnął się z jego dłoni. Był uderzony prosto w twarz, krew tryskała z jego nozdrzy. Opadł na kolana.

- Uciekajcie. - powiedział do nas Darren.

- Nie, nie, kurwa, nie! - Damian krzyknął, zanim wyciągnął nóż z własnej kieszeni. Zamierzał wziąć sprawy w swoje ręce. 
Krzyczałam kiedy zaczął biec ku mnie z nim, ale Harry szybko mnie popchnął przez co upadłam na podłogę. 

Damian zranił ostrym narzędziem rękę Harry'ego, myślę że przez przypadek. Kierował broń w moją stronę. Po chwili Harry uderzył ojca przez co ten upadł do tyłu. Nóż wypadł mu z ręki i upadł na podłogę.

Moja mama i brat podnieśli się z kanapy i ruszyli w moją stronę. Podnieśli mnie na nogi i próbowali wyciągnąć z pokoju ale ja opierałam się, czekałam na Harry'ego. 

- Thalia, musimy iść! - moja mama krzyczała ale zignorowałam ją i zawołałam do Harry'ego by się pospieszył. Jego twarz wykrzywiła się z bólu, połowa koszulki była już nasączona krwią.

- Po prostu idź! - krzyknął.

- Nie zrobisz tego jak chcesz! Pierdolona cioto! - Damian wrzasnął. Stanął na nogach szybciej niż się tego spodziewałam i ruszył w moją stronę. Po chwili Darren owinął ręką szyję starca i wbił nóż w jego ramię. Jęk Damiana odbił się echem w całym pomieszczeniu gdy upadł na ziemię pełną krwi. 

- Nie, nie... - to była jedyna rzecz którą był w stanie teraz powiedzieć. Przy użyciu jednej ręki udało mu się wyciągnąć komórkę. Pewnie chciał zadzwonić po wsparcie. Po ludzi takich jak Richard.

Następnie zabrzmiał kolejny jęk. Tym razem pochodził od Darrena. Nóż został pchnięty prosto w niego, pomocnik Damiana poruszając bronią tylko pogłębił ranę. 
Zaczęłam wołać, krzyczeć na niego by przestał. Po chwili Harry wziął duży zamach i kilkakrotnie uderzył mężczyznę w żołądek. Próbował stanąć do walki ale został pokonany kiedy otrzymał cios w już zranioną twarz. 

Zarówno on jak i Darren znajdowali się teraz na podłodze, w połączeniu z Damianem.

- Popełniasz poważny błąd. - powiedział Damian. 
Harry zignorował ojca i pochylił się nad Darrenem, przykładając palce do jego szyi by sprawdzić puls. 
Łzy zaczęły wypływać z moich oczu kiedy Harry lekko potrząsnął głową. 

- To nie miało tak być. - Harry powiedział do ojca kiedy wstał. - Zrobiłeś to dla siebie. - chwycił kawałek materiału ze stołu i położył go nad raną znajdującą się na ramieniu Damiana.

Damian chwycił jego nadgarstek i uważnie spojrzał mu w oczy. 

- Poważny błąd. - zakaszlał. - Oni tu będą. Zatrzymają cię.

- Musimy iść. - Harry powiedział do mnie, kiedy ojciec puścił jego nadgarstek. 

Wciąż patrzyłam na Darrena leżącego w kałuży krwi z otwartymi oczami, nie mrugając. 

- Idź, idź! - Harry zawołał, ciągnąc mnie za rękę. 
Zaczęłam czuć się winna, poczułam ból w klatce piersiowej. 

Chciałam wrócić do niego i spróbować go reanimować, ale jego skóra zaczęła tracić kolor, oczy traciły swój żywy, błękitny kolor. 

Nasza czwórka spotkała się z dużym tłumem ludzi, wszyscy ciekawie przypatrywali się nam. Prawie zapomniałam że w tym budynku byli też inni ludzie. Zaczęli zadawać pytania a ja czułam się jakbym w każdej chwili mogła stracić przytomność. 

Gdy przepchnęliśmy się przez tłum, Harry przyciągnął mnie do siebie a ja wciąż trzymałam dłoń mojej matki po to by mieć pewność że znów jej nie stracę. Spojrzałam do tyłu by upewnić się że Jakey też z nami jest. Biedne dziecko.

Usłyszeliśmy wrzask kiedy wyszliśmy na zewnątrz. Ktoś z nich musiał zajrzeć do mieszkania. Krwawe sceny wystarczyły by  przysporzyć starszą kobietę o atak serca. 



__________________________________________________________________________
_____________________________________________________________________

Hej :) 

Na początku powiem tylko tyle:
Nie martwcie się, to jeszcze nie koniec BD :)

Wydaje mi się że to najdłuższy z wszystkich rozdziałów (a przynajmniej tłumaczyłam go najdłużej) 

Moje uczucia co do Darrena zmieniły się.
Szkoda że dopiero po jego śmierci.
No bo wiecie, pomógł Thalii i jej rodzinie w ucieczce. 
Najgorsze jest to że musiał zapłacić na to własnym życiem... no ale cóż, tak już jest

W ogóle to Damian jest chyba jakiś psychiczny, no bo w końcu tak jak powiedział Harry: 'To co zdarzyło się w przeszłości, zostaje w przeszłości' 
Najbardziej zdziwiona byłam gdy dowiedziałam się że ojciec Lii miał romans z matką Harry'ego.


A wy co myślicie o tym wszystkim?


asasfdsfgdgfhgjhjhjhkjhk
nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału
chcę wiedzieć co będzie dalej :D 

A teraz chciałabym podziękować za ponad 100 000 wyświetleń! 
Kocham was ♥


hashtag: #BabyDollPL

xx

28 komentarzy:

  1. wow ale akcja, czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Jdgsjjddgshgs genialny!
    Czekam na następny rozdział♥

    OdpowiedzUsuń
  3. fjslajsdjfl świetny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie spodziewałam się takiej akcji, Darren nie żyje, ta cała bójka.. masakra, ale rozdział jest świetny i nie mogę doczekać się następnego :) x @lovely_carrots_

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow coraz więcej się dzieje ugh... mam nadzieję że uda im się uciec i że Damian nie przeżyje :/

    OdpowiedzUsuń
  6. mój Boże, nigdy bym się nie spodziewała takiego obrotu akcji :o

    OdpowiedzUsuń
  7. omg hznsusbs

    @niallsmoniczka

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże, tyle akcji ... Huhuh
    Szkoda mi Darrena, ale co dziwne, dopiero teraz po jego śmierci. Wcześniej jakoś nie byłam w stanie go jasno określić. Rozdział cudny, przykro, że Thalie spotykają cały czas jakieś nieprzyjemności :(

    OdpowiedzUsuń
  9. dsgfhjfdjskgfd @WeronikaKrzyano

    OdpowiedzUsuń
  10. o kurwa kurwa kurwa tyle powiem, nie wiem zupełnie co napisać, ten rozdział WOW!!
    nie pozostaje mi nic jak tylko czekać na następny bo nie wiem zupełnie co się dzieje ugh
    @hellomylarreh

    OdpowiedzUsuń
  11. nie wiem co powiedzieć, brak mi słów, wielkie WOW!

    OdpowiedzUsuń
  12. Czy tylko ja mam wrażenie że ona nadal jest w ciąży i straciła jedno dziecko z dwóch xD ????

    OdpowiedzUsuń
  13. lol nie mam pojęcia co będzie dalej ale nie będzie miło xd wgl to teraz mi szkoda darrena :( chciał dobrze :) nie wiem na prawde nie wiem co jest z tym facetem nie tak xd masakra jakiś psychol xd dziękuję za rozdział! @hallxofxfame .xx

    OdpowiedzUsuń
  14. O ja cie ale sie porobiło, takie to zagmatwane
    Wiedziałam że Darren ma w sobie cząstke dobra, gdyby sie wogóle nie mieszał w te interesy żyłby
    Tak teraz rozmyślam, gdyby tata Thalii nie spał z mamą Harrego, żyłby, mieliby jak zaplacic za mieszkanie, Thalia nie zostałaby baby doll i pewnie wyszłaby za Darrena
    Czekam na następny :))

    OdpowiedzUsuń
  15. Co ja tu będę pisać... W 1000% zgadzam się z Tobą. Szkoda Darrena :( Mam nadzieję że reszta ucieknie i nikt z nich nie ucierpi :))

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja nie mogę normalnie szok!
    Jaki ten Damian jest popierdolony! Szkoda mi teraz Darrena bo ujawniło się, że jednak nie był taki zły.
    Ale cóż... Jeju, tak bardzo bym chciała, żeby to wszystko się dobrze skończyło.
    Kocham Cię i dziękuję, <3
    @mysweetloouis

    OdpowiedzUsuń
  17. OMG... co za akcja i wg ten Damian jest tak popierdolony że aż szok.. Nie lubie go... Zajebisty rozdział i czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  18. o kurwa ftdrctvfgbhnj się dzieje :D romans.... wow nie spodziewałam się

    OdpowiedzUsuń
  19. jezu, jakie szczescie, ze znalazlam tego bloga! siedze od rana, przeczytalam wszystkie rodzialy, po prostu nie moglam sie oderwac! swietne to jest! czekam z niecierpliwoscia na nastepny rodzial, mam nadzieje, ze pojawi sie szybko. v x

    OdpowiedzUsuń
  20. ojejku, nie wiem co powiedziec brak mi slow.. ale dobrze ze wszzystko skonczylo sie dobrze, no pomimo Darrena, ale jakos mi go nie szkoda. wyrządził za wiele szkód.
    czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  21. ads;gljgd;lkh;ljfdkldgjskljdskljdsghkljfdgsflkjdgs moje serce wariuje od tych emocji i w ogóle
    jezu

    OdpowiedzUsuń
  22. Genialne *.* zakochałam się w twoim tłumaczeniu :) czekam na next :)))))))) @Mika69_1D

    OdpowiedzUsuń
  23. o matko jaki rozdział

    OdpowiedzUsuń
  24. Ten rozdział mnie zaskoczył! Nie spodziewałam się, że Damian jest aż tak chory psychicznie.. A Darren postąpił świetnie, szkoda, że tak późno się opamiętał, ale lepiej późno niż wcale i naprawdę szkoda, że musiał przypłacić własnym życiem. Mnie też zaskoczył fakt o tym romansie. Tego się nie spodziewałam!

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetne tłumaczenie . No po prostu Wow . Do nn

    OdpowiedzUsuń